Ale jeszcze Sylwester i Nowy Rok przed nami- kolejne powody do świętowania :)
I właśnie ten nowy 2015 rok mnie najbardziej zastanawia. Hucznie zaczęty imprezą w gronie przyjaciół, a potem co? Wiele marzeń, planów, postanowień... Które z nich uda się spełnić, a które będę odwlekać do następnego roku (i następnego, i następnego...)?
Tym razem zdecydowałam się nie robić zwykłej listy postanowień. Trochę siebie znam i wiem, że kilka dni wytrzymam, a potem zakoś się to rozlezie i nici z całorocznych planów. Doszłam do wniosku, że lepiej będzie tę masę postanowień jakoś podzielić (wszystkich swoich wad za jednym zamachem nie wyplenię). Wprowadzanie nowego dobrego nawyku raz na tydzień ma większe szanse na powodzenie. Tak powstał pomysł na mój "2015 week challenge jar"- słoik pełen postanowień. Początkowo miało być ich tam 52- tyle ile tygodni w roku. Jednak kiedy usiadłam nad kartką i zaczęłam zapisywać co chciałabym zrobić w przyszłym roku to szybko okazało się, że pierwotny limit został przekroczony. Ostatecznie uzbierało się ponad 100 postanowień, ale wcale mi to nie przeszkadza. Albo uda mi się je zrealizować w trybie przyspieszonym, albo przejdą na następny rok (wolałabym pierwszą wersję). Ogrom tych postanowień uświadomił mi jednak jak absurdalne byłoby zakładanie, że od pierwszego stycznia wprowadzam do mojego życia wszystkie te postanowienia jednocześnie i cokolwiek z tego pozostanie ze mną na dłużej niż kilka dni (100 nowych czynności do wykonywania codziennie mogłoby się udać jedynie gdyby doba była dwa razy dłuższa- w innym wypadku jest to po prostu niemożliwe).
Założenie jest proste: co tydzień w niedzielę około godziny 18 (kiedy już zaczynam intensywnie myśleć o tym co mnie czeka w przyszłym tygodniu) losuję jedną karteczkę (w trybie przyspieszonym wyciągam jeszcze jedną w środę, ale postanowienia wykonuję oba- nakładają się w kanonie). Na wykonanie zapisanego na niej postanowienia mam tydzień (najlepiej gdyby udało mi się daną czynność wykonywać codziennie, ale jednorazowe wykonanie zadania również będzie satysfakcjonujące). Ideałem byłoby gdyby udało mi się wprowadzić daną czynność do mojego życia jako nawyk i będę do tego dążyć, ale nie będę się zamartwiać (i wpadać w depresję jak to było przy postanowieniach całorocznych) jeśli mi się to nie uda.
Postanowienia są bardzo różne- są takie, które będą dla mnie dużym wyzwaniem (nie jeść nic słodkiego- a jestem uzależniona od słodkości), ale i takie które, będą dla mnie przyjemnością (obejrzeć film, który od dawna chciałam zobaczyć), niektóre planowałam z myślą o innych (podarować komuś prezent- niespodziankę), a inne z myślą o sobie (zrobić sobie maseczkę), część z nich mogę wykonać samodzielnie (nauczyć się całego tekstu ulubionej piosenki), a do części potrzebuję współpracy innych osób (spotkać się ze znajomymi), niektóre zajmą mi tylko chwilę (uśmiechnąć się do kogoś nieznajomego), a na inne muszę poświecić więcej czasu (zrobić przegląd w szafie). Poniżej jeszcze kilka karteczek z postanowieniami, a pozostałe niech zostaną moją słodka tajemnicą ;)